noname

Robson · Wysłany: Pią 21:37, 24 Mar 2006 Temat postu:

Gdy złapię doła:
1. Czytam ksiązkę, próbujac skupić si.ę na fabule, a tak naprawdę myśląc o czymś innym.
2. Idę na siłownie (daleko nie mam, bo do mojej piwnicy) i wyżywam na siłowni. Z wściekłosci próbuję wtedy atakować moje życiowe rekordy. Kiedyś chyba się zabiję, gdy przygniecie mnie 200-kilowa sztanga

3. Piszę sentymentalne opowiadania. Niestety muszę je kończyć, gdy już dół mi przejdzie, bo z reguły są dość rozbudowane, a już taki jestem, że gdy zacznę coś pisać, prędzej czy póżniej to skończę.

DemeteR · Wysłany: Pią 21:52, 24 Mar 2006 Temat postu:

w sumie na doła najlepsza jest muzyka która pozwala jakby wyladowac te takie negatywne emocje... czasami placz tez pomaga... albo krzyk...

Romanov · Wysłany: Pią 23:06, 24 Mar 2006 Temat postu:

mecenas sztuki ciosania.. · Wysłany: Pon 10:53, 27 Mar 2006 Temat postu:

Gdy jest hujo.o a nie jest sobota to sięgam pamięcią do ostatniego meczu ulubionej drużyny i pasjonuję się jej sukcesem.
Jeśli wtedy przegrali to wtedy dopiero jest ciulato.
A jeśli jest sobota to zdzieram gardło na kibicowaniu przed telewizorem.
Jak wcześniej od wyniku zależy czy dalej jest ciulato.

Ruthven · Wysłany: Pon 22:28, 27 Mar 2006 Temat postu:

Romanov · Wysłany: Pon 23:23, 27 Mar 2006 Temat postu:

*gdy mi źle*, no na tym się to zasadza, na przykład gdy słyszę, że ktoś ma dla mnie poważną wiadomość o moim ukochanym ślimaczku którymś, nastawiam się tak, by nie pamiętać tego momentu traumatycznie.

Poza tym, nie prasuję

Ruthven · Wysłany: Czw 22:50, 30 Mar 2006 Temat postu:

Romanov · Wysłany: Pią 11:38, 31 Mar 2006 Temat postu:

W pewnych sytuacjach nie mogłabym. Jak np gdy cos sie stalo a my sie o to obwiniamy, bo wyglada to tak, ze gdybysmy rozegrali np czasowo cos inaczej, nie doszlo by do jakistam wydarzen. Nie chce, zeby jakikolwiek tego typu balast siedzial w mojej glowie. A metoda gotowania sie i szykowania na cos miejsca w sobie od poczatku w swietle, w jakim to odpowiada, jest bardzo skuteczna.

Ruthven · Wysłany: Pią 14:44, 31 Mar 2006 Temat postu:

Romanov · Wysłany: Pią 22:47, 31 Mar 2006 Temat postu:

To co dla ciebie jest takie absurdalne zdarza sie czesto. Spoznilam sie pare lat temu na autokar wracajac z zawodow, czekali na mnie, po jakims czasie od odjazdu kobieta zginela na miejscu pod kolami. Po co sie winic

Ruthven · Wysłany: Pią 23:02, 31 Mar 2006 Temat postu:

Silie · Wysłany: Pią 23:06, 31 Mar 2006 Temat postu:

To nie wpadła by pod ich autokar...
To czysty przypadek.
Co komu pisane, a to nie wina Twoja, że kobiecie się umarło tylko temu kto prowadził.

Ruthven · Wysłany: Pią 23:14, 31 Mar 2006 Temat postu:

kumpel jeździ na tramwajach warszawskich - rozjechał już ze dwie osoby i musi z tym żyć. Nie, zeby mu lekko było, ale to nie jego wina, więc dywagacje "co by było, gdyby" zostawia w tramwaju i wraca do domu.

Romanov

wiem ze nie moj wina. Ale moglabym teraz myslec inaczej, gdybym sobie na wstepie nawkrecala. kobieta samochodem sie wpakowala, jechala na wprost, wyprzedzala. oczywista sprawa ze to jej wina, ale nalezy wyzbyc sie wszelkich wątpliwości. mozna sobie bylo pomyslec, ze gdybym sie nie spoznila, to teraz babka nie lezalaby rozbryzgana w czesciach. coz, trzeba bylo wziac dodatkowe lecje jazdy fiatem.